Witam Was po przerwie świąteczno-noworocznej. Mam nadzieję, że Święta upłynęły Wam w miłym gronie rodzinnym, przy wspólnym kolędowaniu i biesiadowaniu (nie myśląc o skutkach ubocznych w postaci dodatkowych centymetrów tu i ówdzie ;)), że puste miejsce przy stole dla wędrowca nie było puste, a moment dzielenia się opłatkiem poruszył Wasze serca.
Wigilia to magiczny wieczór, gdzie wszelkie spory i waśnie odchodzą na bok, gdzie człowiekowi łatwiej wyciągnąć rękę do drugiego człowieka. Przy dzieleniu się opłatkiem mówimy słowa, których nie potrafimy tak łatwo wypowiadać na co dzień "kocham Cię, dziękuję, przepraszam..."
Wigilię w moim domku zawsze rozpoczynamy czytaniem fragmentu z Pisma Świętego, potem modlitwą za tych, których już nie ma pośród nas i tu serce zaczyna wariować, a w oczach pojawiają się pierwsze łzy. Kolejne spływają po policzkach, gdy dzielimy się opłatkiem i to jest najbardziej niezapomniany moment tego wieczoru...
A ja zwolniłam, odpoczywam nadrabiając książkowe i gazetowe zaległości, mając czas na zaniedbane, a tak ważne spotkania przy dobrej kawce... codzienność bez szaleństw, jeszcze parę dni. Maszyna do szycia chwilowo zamilkła, ale nie na długo. W kolejce na realizację czekają projekty moich poduszek, potem coś dla synka...
Na mnie już czas, uciekam by poczytać, a Wam życzę miłego wieczoru.
Na mnie już czas, uciekam by poczytać, a Wam życzę miłego wieczoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz