środa, 18 marca 2015

Łapacz snów, pisanki, literki...

Nie powiem, że czas kiedy zamilkłam na blogu (ponad miesiąc) był dla mnie łaskawy i przyjemny, że wszystko było ok, że się nie dałam przeciwnościom losu. Wcale nie... były noce nieprzespane, czasem płacz, żal, niepewność. Ciężko było odnaleźć w sobie siłę by się nie załamywać. Kobieta po czterdziestce, matka czwórki dzieci, która do tej pory miała idealną pracę, staje przed niewiadomym...sytuacja nie do pozazdroszczenia. 
Nie interesuje mnie praca w korporacji, by nie mieć czasu dla dzieci, nie mam parcia na karierę...Zastanawiam się co dalej, czy pójść w stronę tego co robię i pokazuję na blogu? NIE WIEM!!!
Na razie by nie zwariować skupiam się na zamówieniach, bo tak naprawdę to one są moim światełkiem w tunelu. I tu chciałam podziękować wszystkim moim stałym i nowym klientkom (-tom), że spośród wielu zdolnych kobiet wybierają właśnie moje prace. DZIĘKUJĘ!!!
Ostatni czas nie oszczędził także mojego najmłodszego synka, dwa tygodnie chorowania, bez antybiotyku się nie obyło. To był też czas na spełnianie jego próśb. Gdy pokazałam mu łapacze snów w internecie, od razu chciał mieć taki swój. Ja nie traktuję łapacza jako talizman, dla mnie to piękne rękodzieło - ozdoba, a jeśli mój synek będzie przez to spokojniej spał (tzw. autosugestia), to czemu nie.
Mój pierwszy łapacz snów i moja pierwsza serwetka (a raczej jej część, ze względu na to, że robiłam ją grubszym kordonkiem :))



A tak wyglądał nasz "zestaw ratunkowy" w czasie choroby...tablet też musiał być :) - moje "nr 1" to gra "Dobble" i opowieść "Aksamitny królik". Znacie je? 


Sowa miała być bryloczkiem, jednak stała się mini przytulanką małego pacjenta. 
To moje drugie amigurumi. Dla chętnych schemat tutaj.



A to już Wasze zamówienia, wielkanocne pisanki...






Do kompletu powstały też poszewki na poduszki biało - różowe w groszki, niestety jakość zdjęć okropna, więc ich nie pokażę, szkoda bo naprawdę fajnie wyszły.
Tu mała serwetka z koronką...



Literki...








Okienne zawieszki...




Odrobina słodyczy na sam koniec, czyli muffiny marchewkowe z pomarańczowym lukrem. Pycha :)


Przepis pochodzi z programu "Dzień dobry TVN"

Muffiny marchewkowe z pomarańczowym lukrem (przepisy Moniki)
Składniki:
2 szklanki tartej na drobnej tarce marchwi
1,5 szklanki maki
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
3/4 oleju roślinnego
3 jajka
3/4 szklanki brązowego cukru
1 płaska łyżeczka soli
1/2 łyżeczki imbiru w proszku
1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
1 łyżeczka przyprawy do piernika
aromat wanilinowy
Lukier:
1 szklanka cukru pudru
3 łyżeczki drobno startej skórki z pomarańczy
2-3 łyżki soku wyciśniętego z pomarańczy
Przygotowanie:
W jednej misce mieszamy suche produkty: mąkę, sodę, cukier, proszek do pieczenia, sól i przyprawy. W drugiej misce mieszamy rozmącone jajko, marchewkę, aromat wanilinowy. Następnie przelewamy składniki mokre do miski z suchymi składnikami i dokładnie mieszamy. Formę do muffinek wykładamy papierowymi papilotkami. Do foremek wykładamy po 2-3 łyżki ciasta. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 st. C na 25-20 min. Lukier: Cukier mieszamy dokładnie z sokiem i skórą z pomarańczy na gładką masę. Po upieczeniu i przestudzeniu muffinki lukrujemy.
Żegnam się z Wami na dziś, kolejne prace niedługo. 
Będą króliki, anioł, poduchy, kocyki...
Do miłego :)