Witajcie, może Was zdziwią pierwsze zdjęcia, ale to już czas na wysadzanie nasion pelargonii. Od kilku lat nie kupuję w maju sadzonek po 5-6 zł za sztukę, wolę wyhodować je sama (z jednej paczki wychodzi około 10-13 szt. a koszt to około 5 zł), nie chorują, kwitną do przymrozków i aż żal je czasem ściągać w listopadzie z parapetów.
Tak, tak za oknem zima...
Nasz golden rośnie w oczach :)
W domu ozdoby świąteczne jeszcze nie pochowane , mimo to wprowadzam trochę radosnego akcentu.
Ku pokrzepieniu - dla organizmu, o tej porze roku hoduję (oprócz pelargonii) także kiełki. Czy wiecie ile mają witamin i właściwości zdrowotnych?
Jedyne kwiaty jakie znam, które wytrzymują zimno to ciemierniki, ostatnio pojawiły się w B, nie mogłam się im oprzeć i tak oto donice na zewnątrz nie stoją puste :)
To kolejna ozdoba donicy, znalezione gałązki sosny i jemioły, połamane po ostatnich silnych wiatrach, przymocowałam do palika i w ciągu kilku chwil powstała taka choineczka :)
Żeby nie było, że nic nie robiłam przez ostatnie dwa tygodnie, pochwalę się Wam najpierw wieszaczkiem z recyklingu. Staremu wieszaczkowi zrobiłam na szydełku nowe wdzianko, a uchwyt pomalowałam farbą w sprayu. Jak się Wam podoba taka ozdoba do dziecięcego pokoju?
Kolejny twór szydełkowy jeszcze w trakcie kończenia, będzie to kocyk do wózka dla dziewczynki, co zresztą widać po kolorystyce :)
Zrobiłam również (w ramach podziękowania dla pewnej osóbki ;)) szare podkładki pod kubki.
Kolejne szarości...tym razem przy użyciu maszyny do szycia.
Zawieszki na okno...
i poszewki...
A to kolejne już zamówienie...piernikowego ludzika pewnie wszyscy znacie. Ten jest jednak wyjątkowy, to nie malutka ozdoba, a całkiem pokaźnych rozmiarów przytulanka dla chłopca, zrobiona z polaru.
Jeśli chodzi o dziecięce marzenia, w ostatnim czasie miałam do spełnienia jeszcze jedno. Było to dla mnie zadanie bojowe, a może raczej przyrodnicze:)
O czym marzy 3-letnia dziewczynka? O lalce? O misiu? Ciekawe kto zgadł...o mrówce!!!
Egzamin z zadania bojowego zdałam, dziewczynka szczęśliwa :) tylko zdjęcia wstyd pokazać. Mróweczkę kończyłam wieczorem, a z samego rana musiała ruszyć już w drogę. Zdjęcia niestety robione w egipskich ciemnościach, drżącą ręką :(
Oto mróweczka, jej garderoba i moje pierwsze kapciuszki dla przytulanek :)
Na sam koniec coś pysznego np. na jutrzejsze śniadanie, francuskie tosty.
Na cztery kromki tostowego pieczywa:
3 jajka
90 ml mleka
cynamon (w zależności ile kto lubi)
otarta skórka z pomarańczy (ilość wg uznania)
2 łyżki wyciśniętego soku z pomarańczy
cukier wanilinowy - 1/3 opakowania
Wszystkie składniki wymieszać w płaskim naczyniu, ułożyć kromki by nasiąkły z jednej i drugiej strony. Smażyć na patelni z niewielką ilością masła z oby dwóch stron. Można podawać z cukrem pudrem i syropem klonowym, jak kto lubi :)
Wersja bardziej orzeźwiająca - zamiast pomarańczy można użyć cytryny, w jednym i drugim przypadku są pyszne:)
Wszystkiego dobrego i do kolejnego razu. Pa.