środa, 1 października 2014

Mus śliwkowy i garderoby ciąg dalszy

Witajcie, nie było mnie tu miesiąc, żadnego wpisu we wrześniu (wstyd), na Waszych blogach też prawie wcale (wybaczcie), a to dlatego, że utknęłam w przetworach, wrześniowych obowiązkach mamy uczących się dzieci - organizacja książek, wyprawek, wywiadówki, po drodze były uroczystości rodzinne, a teraz na dodatek pierwsza infekcja synka po wakacjach - tego obawiałam się najbardziej.
Tak jak obiecałam ostatnio, dziś podaję Wam przepis na mus śliwkowy. Mam nadzieję, że zdążycie zrobić choć parę słoiczków.
 
 
Mus śliwkowy:
 
2 kg śliwek węgierek
750 g cukru żelującego 2:1
1/2 łyżeczki cynamonu,
szczypta mielonych goździków i ziela angielskiego
3 łyżki octu owocowego 
 
1. Śliwki umyj, wypestkuj i pokrój na ćwiartki. Owoce w dużym garnku dokładnie wymieszaj z cukrem żelującym i przyprawami. Odstaw w przykrytym garnku na mniej więcej 4 godziny.
2. Śliwki z cukrem gotuj, stale mieszając ok. 15 min.
3. Masę śliwkową zmiksuj na gładko lub pozostaw w niej trochę kawałeczków owoców. Wyparzone słoiki napełnij gorącym musem, natychmiast je zamknij i postaw do góry dnem, żeby ostygły.
Pycha!!!

Skończyłam garderobę dla króliczka Marty, zobaczcie same.
Tę bluzę uszyłam z dresowej dzianiny.


Z dżinsu szyłam po raz pierwszy i jestem bardzo zadowolona z tych spodenek.



Sweterek na szydełku jest uzupełnieniem do kompletu na chłodniejsze dni, który pokazywałam Wam w poprzednim poście.


A tu trochę elegancji..
 

I jak się Wam podoba?
 
Inna... tak mogę o niej powiedzieć, właśnie ją skończyłam. W kolejce czekają następne tytuły, jak dobrze że czas przetworów dobiega końca i będzie można częściej zatopić się w fotelu z książką w ręku przed kominkiem...

 
Mini serniczki robiłam już kilka razy na bazie tego przepisu, ale dziś z małą modyfikacją. Zamiast brązowego cukru dałam biały i w trochę mniejszej ilości, do masy czekoladowej nie dawałam konfitury wiśniowej, tylko w masę serową powtykałam maliny. Robiłam ciasto z podwójnej porcji więc do masy czekoladowej dałam 2 całe jajka i 2 żółtka a 2 białka dałam do masy serowej.
 

W ogrodzie cały czas zbiory - pomidory, buraki, cukinie, marchewka, maliny... dojrzewają ligole. Kolejny raz wschodzi szpinak, koper, rzodkiewka. Swoje kwitnienie powtarzają róże, ostróżki, lawenda. Pięknie kwitną cynie, małe astry, gailardia...


 

To już wszystko na dziś, zmykam, czas ułożyć się do snu. W następnym poście powieje trochę chłodem, a dlaczego? Zobaczycie mam nadzieję niebawem. Pa.
 

12 komentarzy:

  1. Ależ zapracowana z ciebie kobitka! Mus śliwkowy pewnie jest przepyszny! A szyjątka - urocze i słodziutkie :))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, mus rzeczywiście przepyszny, słoiczki już zaczęły znikać ze spiżarnianej półki :)

      Usuń
  2. Miesiąc Cię nie było, ale widac że nie marnowałaś czasu:) stroje dla króliczka są takie słodkie!!! Przypomniałaś mi , że ja też miałam coś ze śliwek zrobić:) może własnie taki mus?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, przydałoby się troszkę tego czasu pomarnować, poleniuchować, nabrać sił, bo nie ukrywam, wieczorami po prostu padam ze zmęczenia. Gosiu a mus jak najbardziej polecam, dla mnie PYCHA.
      :)

      Usuń
  3. Mus wygląda pysznie! Ogólnie wrzesień to chyba dla każdego dosć pracowity miesiąc był,haha ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda i jest pyszny, polecam. Dziękuję za odwiedzinki.
      :)

      Usuń
  4. Piękna garderoba, bardzo podoba mi się szydełkowy sweterek. Wygląda jak tęcza:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Mojemu synkowi też się spodobał ten sweterek. Zażyczył sobie taki sam dla swojego królika.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. A amizade nos faz ver o mundo com olhos novos.
    Amo apreciar seus lindos trabalhos!
    Uma doce semana.
    Beijos Marie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mus śliwkowy rzeczywiście"pierwsza klasa" Sprawdzony;)) Natomiast eleganckie zestawienie dla króliczka coś w rodzaju "vintage" powaliło mnie na łopatki:)) Kolorowy świat Twojego ogrodu napawa mnie tęsknotą...Cieszy oko..;) Można tylko pozazdrościć tych porannych, przedpołudniowych, popołudniowych i wieczornych przechadzek po ogrodzie..ech..;) I jak zwykle, jak zawsze chylę czoło dla trudu, ciężkiej pracy, jaką wkładasz, bo bez niej nie byłoby tak wielu rozmaitych roślin i suto obłożonej spiżarni. Przesyłam uściski. 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki. Cieszę się, że tu zaglądasz, a tych przechadzek po ogrodzie ostatnio jest stanowczo mniej.
      Ściskam :)

      Usuń